Każda okazja żeby jechać w góry jest dobra! Tym razem pojechaliśmy na spotkanie wędrujących rodzin - Szyndzielnia Day, które zorganizowała Mama na szlaku.
Z samego rana, na parkingu pod Dębowcem w Bielsku-Białej, powitanie, zapoznanie (z niektórymi rodzinkami poznaliśmy się na zlocie Góry z dzieckiem) i...start! Cała droga do schroniska powinna zająć nam nieco ponad 2 godziny, schodzi jednak dużo dłużej, ale i tak jest sukces, bo do celu wszyscy docieramy w tym samym czasie, choć na początku wędrówki grupa mocno nam się rozciągnęła
Idziemy niebieskim szlakiem wzdłuż drogi asfaltowej, ale tylko kawałeczek, bo przy stacji kolejki linowej na Szyndzielnię szlak wchodzi w las i zaczyna coraz bardziej piąć się pod górkę.
Ze wzrostem wysokości rośnie ilość śniegu, od Przełęczy Dylówki mamy już prawdziwą zimę Niebieski szlak kończy się i dalej idziemy szlakiem zielonym, a przy kolejnym skrzyżowaniu zmieniamy szlak na czerwony. Oba szlaki prowadzą do schroniska na Szyndzielni, podejście szlakiem czerwonym jest nieco dłuższe, ale łagodniejsze niż zielonym.
W schronisku dołączają spóźnialscy, a w zasadzie to my dołączamy do nich, bo spóźnialscy wjechali kolejką i byli na miejscu dużo wcześniej niż my W schroniskowej jadalni zbiera się konkretna ekipa, a to jeszcze nie wszyscy
Mama na szlaku zadbała o atrakcje. Było spotkanie z ratownikiem GOPR, robienie ozdób na choinkę i budowanie schronienia ze śniegu, i zjazdy na sankach były...nie wiadomo kiedy zleciał cały dzień i trzeba było się zbierać.
Powrót na szczęście też okazał się nie małą atrakcją! Czerwonym szlakiem, przy świetle czołówek i piskach radości zjechaliśmy tak daleko, jak tylko się dało i na ile starczyło śniegu...a później stokiem narciarskim na Dębowcu (jeszcze nieczynnym, ale częściowo naśnieżonym) zjechaliśmy do samego dołu, a to już była prawdziwa jazda bez trzymanki
Dziękujemy wszystkim za miłe towarzystwo, a drużynie Marcina za udostępnione fotki, które uzupełniły naszą fotorelację.
0 komentarze:
Prześlij komentarz