Pogoda w górach zmienną jest i czasem przez pogodę trzeba zmieniać plany...
Ruszaliśmy z Przełęczy Salmopolskiej (tak samo, jak dzień wcześniej klik) w pełnym słońcu i z zamiarem zrobienia konkretnej pętelki. Chwilę później słońce schowało się za chmurami i zaczęło padać Żeby całkowicie nie rezygnować z wycieczki postanowiliśmy mocno ją skrócić. Zaczęliśmy dość nietypowo, bo od zejścia żółtym szlakiem w dół, co bardzo nam się podobało (w drodze powrotnej już nie tak bardzo ), później też nie było stromych podejść, ogólnie teren mało "górski" jak na góry. Szlak przez większość czasu prowadził pod drzewami, więc mało widokowo, ale nie specjalnie nam to tym razem przeszkadzało, bo dzięki temu mniej mokliśmy
Po 1,5 godzinnym marszu, przy akompaniamencie spadających kropelek deszczu i pomrukach burzy, dotarliśmy do Telesforówki, przytuliska położonego w urokliwym miejscu. Lubimy bardzo!
Pierwsze, co trzeba było zrobić, ku radości dzieci! to zawołać obsługę, a służy do tego powieszona obok wejścia patelnia. Patelnia działa znakomicie! Po chwili na stole pod wiatą stały porcje ciepłej zupy. Dla pewności trzeba było przetestować patelnię jeszcze raz...i znów się udało, na stół wjechała drożdżówka z jabłkami Testy szybko by się nie skończyły, na szczęście skończyło się miejsce w brzuszkach.
Przez chwilę wydawało się, że pogoda się poprawia, ale tylko przez chwilę...siedzieliśmy więc pod wiatą, grzejąc się przy ognisku chyba z 2 godziny...
0 komentarze:
Prześlij komentarz