Home » , , , » Na gorczańskich szlakach... 26-30.07.2021

Na gorczańskich szlakach... 26-30.07.2021


Gorce to pasmo górskie położone w Beskidach Zachodnich. Nie są to góry wysokie i bardzo popularne, dlatego świetnie nadają się dla mniej doświadczonych turystów oraz tych, którzy chcą uniknąć wielkiego tłoku na szlakach.

W zachodniej części Gorców, na grzbiecie ciągnącym się od Turbacza do Rabki, pod szczytem Groników, leży schronisko PTTK na Starych Wierchach. To właśnie ono, dzięki wygranej w konkursie PTTK "Turystyczna Rodzinka", stało się na kilka dni naszym domem.


Nie jest to może idealna baza wypadowa, lepszą byłoby schronisko na Turbaczu, ale dla osób zaczynających przygodę z Gorcami, chcących poczuć schroniskowy klimat i odpocząć od zgiełku (na Turbaczu to się raczej nie uda, ruch turystyczny jest ogromny) to wręcz wymarzone miejsce 😃

Schronisko jest uroczo położne na polanie Stare Wierchy, na wysokości 998 m n.p.m. Łatwo się do niego dostać, prowadzi tu kilka szlaków z różnych miejscowości. Obsługa schroniska jest miła i pomocna. Jedzenie bardzo smaczne, każdy znajdzie w menu coś dla siebie. Z całego serca możemy polecić zupę borowikową i żurek, różne rodzaje pierogów i racuchy z borówkami. Tyle zdążyliśmy spróbować 😋




Dla gości schroniska dostępna jest kuchnia turystyczna (czajnik, kubki, talerze, sztućce, zlew), toalety i prysznic (ciepła woda non stop!).

Pokoje w schronisku malutkie, ale dobrze wyposażone - łóżka piętrowe i tapczany, stolik z krzesłami, półeczki, wieszak na ubrania, gniazdka elektryczne (kontakty dostępne również na korytarzu), wykończone kamieniem i drewnem. Nasz pokój miał dodatkowy atut - widok na Tatry 😍



W okolicy schroniska kiepsko jest z zasięgiem telefonii komórkowej, co może być wadą lub zaletą. Płatność gotówką lub kartą (ale tylko wtedy, gdy jest zasięg). Na terenie schroniska działa WiFi, ale internet pojawia się i znika, tak samo jak zasięg 😉

Brak tu telewizora, są za to gry planszowe i boisko, można zrobić ognisko, iść na spacer, zrelaksować się na leżaku, no nie sposób się nudzić! My w każdym razie się nie nudziliśmy i cała trójka (wypad w okrojonym składzie 1+2) wróciła do domu zadowolona.

To był naprawdę bardzo fajny wyjazd, a najlepszym podsumowaniem są słowa nastolatki "Mamo, musimy to kiedyś powtórzyć!" 😁



Ale po kolei 😉

Dzień 1 - przyjazd i wędrówka na Stare Wierchy.

Naszą kilkudniową wyprawę zaczęliśmy w Rabce - Zdroju, bo tu najłatwiej było nam dotrzeć komunikacją publiczną. Z "dworca autobusowego" w centrum miasta mieliśmy dosłownie kilka kroków do czerwonego szlaku, który wybraliśmy na podejście do schroniska (fragmenty Głównego Szlaku Beskidzkiego). Szlak jest łagodny (choć kilka stromych podejść też się trafiło) i bardzo malowniczy, ale dopiero od momentu, gdy kończą się ostatnie miejskie zabudowania 😉








Piękne krajobrazy otaczają nas aż do Bacówki na Maciejowej, a przy Bacówce jest chyba najpiękniej.




Wcześniej szlak biegnie ulicami miasta, później przez las - nuda 🙃

Odległość od dworca autobusowego do schroniska - 10km, czas przejścia 3,5 godziny. Z ciężkimi plecakami ledwo doszliśmy...





Dzień 2 - Turbacz.

Cel pierwszej wycieczki to najwyższy szczyt Gorców - Turbacz (1310 m n.p.m.). Nie mogło być inaczej, w końcu w Gorcach wszystkie drogi prowadzą na Turbacz 😉 Ze schroniska na Starych Wierchach wiedzie tam czerwony szlak (kontynuacja GSB, którym doszliśmy z Rabki na Stare Wierchy). Pod nogami błoto, błoto, błoto, ogromne kałuże i kamienie. Droga głównie przez las, ale widokowe fragmenty też się zdarzają. Idziemy prawie cały czas pod górę. Podejścia raczej łagodne, ale kilka bardziej stromych i męczących też było.






Najbardziej wymagające jest samo podejście na szczyt, czyli ostatnie 15 - 20 minut od rozwidlenia dróg (na szczyt lub do kaplicy szałasowej).




Tu momentami pojawiają się schody, ale po ich pokonaniu można odpocząć na ławkach na samym szczycie Turbacza.



Szkoda wracać! 😃 Wycieczkę przedłużamy więc o wizytę w schronisku na Turbaczu i dojście na Czoło Turbacza (od schroniska równolegle biegną tu szlaki zielony, żółty i niebieski). Zejście do schroniska jest łagodne, szlak prowadzący przez Halę Turbacz na Czoło Turbacza również. W schronisku smacznie i niestety tłoczno.






Widoki spod schroniska piękne, nawet ładniejsze niż ze szczytu Turbacza. Dalsza trasa również jest niezwykle malownicza.










Na hali Turbacz znajduje się Szałasowy Ołtarz z krzyżem i pamiątkową tablicą, który powstał w miejscu szałasu pasterskiego, gdzie we wrześniu 1953 roku Karol Wojtyła odprawił mszę świętą.




Żeby dojść do czerwonego szlaku, którym przyszliśmy i którym musimy wrócić na Stare Wierchy, od ołtarza kierujemy się za oznaczeniami trasy narciarskiej "Śladami olimpijczyków". Doprowadza ona do rozwidlenia dróg, gdzie zaczynaliśmy ostatni etap podejścia na szczyt Turbacza.

Odległość od schroniska na Starych Wierchach do szczytu Turbacza - 6,5 km, czas przejścia 2,5 godziny. Całość wycieczki to ok. 16 kilometrów.


Dzień 3 - Koliba na Łapsowej Polanie.

Wycieczkę rozpoczynamy nietypowo jak na góry 😉 Zamiast podchodzić na szczyt, najpierw schodzimy zielonym szlakiem do Obidowej, jednej z najwyższej położonych wsi w Gorcach. Zejście dość strome, zajmuje ok.20 minut.




Później kawałek asfaltem przez wieś i zaczyna się godzinne podejście zachodnim stokiem Bukowiny Obidowskiej, mało widokowe, ponieważ góra w większości jest zalesiona.



Na skrzyżowaniu szlaków zmieniany szlak z zielonego na czarny i przechodzimy na południową stronę Bukowiny Obidowskiej.



Chwilę później schodzimy niebieskim szlakiem do Koliby na Łapsowej Polanie, niewielkiego górskiego schroniska oferującego noclegi, wyżywienie i pełną panoramę Tatr.




Widoki na Tatry i Kotlinę Nowotarską oszałamiające! 😍

Do pełni szczęścia brakuje tylko szarlotki albo innego ciacha. Ciacha nie było, były więc oscypki z żurawiną, też dobrze 😁

A później relaks na hamakach...









Powrót tą samą trasą, więc najpierw podejście na Bukowinę Obidowską, później zejście do Obidowej i znowu podejście na Stare Wierchy, uffff. Długość trasy w obie strony to 9 km, czas przejścia ok. 3 godziny, nam zeszło jednak duuużo dłuuużej, tu żabka, tam strumyk, jagody...no nie dało się szybciej 😉






Dzień 4 - Tobołów.

Pogoda od rana mało zachęcająca, mokro, mglisto, ale chociaż krótka wycieczka musi być! 😉

Cel - Tobołów, szczyt na który od strony Koninek można wjechać kolejką krzesełkową, a od naszej strony dojść zielonym szlakiem przez Obidowiec. Początek wycieczki pokrywa się z trasą na Turbacz, szlak zielony biegnie równolegle z czerwonym.





Po 40 minutach szlaki rozdzielają się, zielony odbija w lewo, w kierunku Koninek...




Chwila zastanowienia i zmiana planów. Idziemy prosto, na Turbacz! 😁

Lepszej decyzji nie mogliśmy podjąć, pogoda robi się piękna. Wycieczkę znów nieco przedłużamy. Po zejściu ze szczytu Turbacza i obiedzie w schronisku idziemy tym razem czerwonym szlakiem przez Halę Długą w kierunku Kiczory.





Tu znów zmiana planów 😆 Zostajemy na hali, która urzeka nas przepiękną panoramą Tatr.







Wracamy jeszcze do schroniska na Turbaczu na pyszne lody jagodowo - śmietankowe, a później pozostaje już tylko powrót na Stare Wierchy...








Długość całej trasy to znów ok.16 km.



Dzień 5 - zejście do Rabki - Zdrój.

Wszystko co dobre szybko się kończy. Trzeba było spakować manatki i wrócić do domu.



Na szczęście najpierw jeszcze czekał nas powrót do centrum Rabki, tą samą uroczą trasą, którą pierwszego dnia wchodziliśmy. Ze schroniska na Starych Wierchach wyszliśmy dość wcześnie, mieliśmy spory zapas czasu, mogliśmy więc zatrzymywać się i cieszyć widokami do woli. Dłuższą przerwę zrobiliśmy oczywiście przy Bacówce na Maciejowej.













Na koniec udało się jeszcze pospacerować po rabczańskim Parku Zdrojowym i skorzystać z tężni solankowej.





Oj nie chciało nam się wracać, bardzo nie chciało!

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Top